wtorek, 23 maja 2017

I więcej grządek...

Rozgrzaliśmy się.
Temperatury chyba się ustabilizowały, choć 2 tygodnie temu jeszcze były mrozy do -6!
Ziemniaki wzeszły, Sąsiedzi dopiero teraz sadzą. Widać, że podniesione grządki i ciepła lokalizacja wśród dzikiego bzu była dobrym wyborem.
Wzeszła też mimo chłodów fasolka szparagowa, szpinak górski, gigant i nowozelandzki, jarmuż, nasturcje się przebijają, ale te wcześniej wysiane (w okolicach Wielkanocy) niestety nie przetrwały.
Padł tez w całości ogródek ziołowy. Ostatecznie wsadziliśmy sadzonki majeranku (ponownie), tymianku (dwie odmiany), oregano i rozmarynu. Do czertach razy sztuka ;)

Grządki obsiane w okolicach długiego weekendu. Znacznie urosły w słońcu :) rukola, oregano, natka, kalarepa, szpinak górski. Dosiałam koper, fasolkę szparagową.


Padnięta spirala ziołowa, ale zasilona została sadzonkami. Żywokost wybujał i ma się dobrze!

Nowe (sprzed 2 tygodni) nadstawki z ziemniakami (irga) , szpinakiem, obok z fasolka szparagową i zieleniną. Pierwszy raz coś wschodzi tak jak chcę i wygląda dobrze. Rosnijcie!



Samosiejki aroniowe. Obok kwitną też dziczki truskawek.


Grządka ziemniaczano-szpinakowo-jarmużowa. Pieknie wschodzą. 
Dodatkowo zaściółkowaliśmy WŁASNĄ ściółką. Kora się nei sprawdziła, bo podczas podlewania zjeżdża na dół i nic nie chroni.


Ziemniaki żółtej odmiany (bellarosa i denar) ok. 30 sztuk.


 Nowości po weekendzie. Pojawiły się nowe grządki - obok kompostownika (jakie tam są grubiutki dżdżownice!) dyniowo-cukiniowa.


I obok wcześniejszej grzadki z ziemniakami i szpinakiem - dwie nowe. Niższa i krótsza z pomidorami (malinowe, bawole serce, kakao i śliwkowe) i wyższa, któa ma za zadanie osłanianie pomidorów - z dyniami. Pomidory przywiązane do podpór, bo solidnie wiało. Liczę, że dadzą radę.




Korzystając z dużej ilości ściółki zaściółkowane zostały na razie dwa drzewka - śliwa i jabłonka. Zaczątek gildii (rośnie tam już podaszony jesienią czosnek, chrzan i maliny).

Poza praca były tez przyjemności. Kąpiel z widokiem na prace polowe.
 

Gotowanie na rakietowcu. ciągle daje radę. Choć zmieniliśmy sposób zapodawania drewna na skuteczniejszy. 
 


Wieczorne męskie czytanie "Władcy Pierścieni" Tolkiena.


Nocne pogaduchy przy prowizorycznym stoliku świetlnym z czołówki. 
 

I rzeźby z żelków ;)  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz